czwartek, 31 grudnia 2015

Coś się kończy, coś się zaczyna... 2015/2016

Coś się kończy, coś się zaczyna...

Większym banałem nie dało się rozpocząć, więc cokolwiek teraz powiem będzie brzmieć trochę lepiej. Jaka jest lepsza okazja na podsumowania, jeśli nie ostatni dzień roku? Problem w tym, że niespecjalnie mam co podsumowywać. Smutna prawda, bo od dłuższej chwili utknąłem w zastoju, praktycznie w każdym aspekcie życia. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Moim postanowieniem na 2016 jest to, żeby w końcu udało się spełnić postanowienia. Nie mam pojęcia czy się uda, ale cóż... przynajmniej warto spróbować!

Więc 2016, umówmy się tak – ja się bardzo postaram, a Ty mi przynieś ciekawą pracę, zdrowie i trochę muzyki.

Skupmy się na ostatnim. Myślę, że będą to okolice połowy stycznia. Wypuszczę pierwszy dokończony projekt. Jest dawno rano nabiera nowego znaczenia, a tatuaż jest jeszcze bardziej na miejscu i przypomina o wszystkim co zaniedbałem... i o tym, że po każdej burzy przychodzi słońce, a po najdłuższej nocy przychodzi najgorętszy dzień (kurde, dzisiaj chyba niechcący zamieniłem się na pióra z Paulo Coelho xD).

Tak będzie się nazywał jeden z utworów na "Setka EP". Kto ogarnie, to ogarnie.

wtorek, 8 grudnia 2015

Serialowe Święta.

Serdecznie witam! Nie było mnie tutaj ponad miesiąc. Oczywiście szlag trafił planowaną regularność wpisów, ale nie ma tego złego... Pracuję nad tajemniczym projektem, o którym dam znać pewnie jeszcze w tym tygodniu. Stay tuned. Dzisiaj po raz kolejny postanowiłem skupić się na serialach (poprzedni wpis znajdziecie klikając TUTAJ). Przerwa świąteczna i pora zimowa (jaka pora, przepraszam?!) sprzyjają siedzeniu w domu i grzaniu dupki przed telewizorem. Od ostatniego wpisu obejrzałem kilka produkcji, więc postanowiłem pokrótce opisać Wam te warte uwagi. Każdy z nich jest przynajmniej na tyle dobry, że nie będziesz żałować czasu przeznaczonego na oglądanie. To już dużo, a większość jest o wiele, wiele lepsza. Bez zbędnego owijania, zaczynamy!


wtorek, 3 listopada 2015

Inside Out - Był sobie umysł nastolatki...

Nie będę ukrywał, nie jestem wielkim fanem animacji. Oczywiście, jako dzieciak wiele razy oglądałem "Shreka", "Gdzie jest Nemo" itd., ale już wtedy nie bawiły mnie tak jak rówieśników. Wieczorna rozrywka i nic więcej, nigdy nie należałem do tych, którzy przerzucali się tymi niby śmiesznymi tekstami zrywając przy tym boki. Słyszałem o kunszcie polskich tłumaczeń, ale też mi nie podchodziły, nie lubię śmieszkizmu na siłę i zawsze wiedziałem, że nie jest to oryginalna wizja twórców, a powiedzmy sobie szczerze, aktorzy dubbingujący bajki powtarzali się prawie tak często, jak ci od gier. Kurde, ile razy można słuchać wydurniającego się Jarosława Boberka? Męczyło mnie to strasznie. Stąd podchodząc do jakiejkolwiek animacji nie mam nigdy rozpalonych oczekiwań, co działa idealnie w dwie strony, bo jedyne co się może stać to zaskoczenie na plus. Już się pewnie domyślacie, że właśnie tak było w wypadku "Inside Out", w naszych kinach nazwali ją "W głowie się nie mieści".



piątek, 30 października 2015

Jak patrzę na Halloween.

Siemanko, dzisiaj jedna sprawa i to na szybko. Nie chcę się rozpisywać, bo byłby to tylko kolejny tekst w klimacie "What really grinds my gears?". Jak wszyscy wiemy, wielkimi krokami zbliża się dzień Wszystkich Świętych, święto bardzo eksploatowane przez Polaków. Nic dziwnego, tradycje katolickie są u nas zakorzenione i nie chodzi mi o to, żeby kogokolwiek zahaczać. Wręcz przeciwnie, chciałbym, żeby się w ogóle nie zahaczać. Żyjmy i dajmy żyć innym. Jakkolwiek to nie brzmi w kontekście święta zmarłych.

środa, 28 października 2015

Entourage - Hollywood okiem serialowej kamery.

Dzisiaj seriale są modne. Ludzie czekają na kolejne odcinki i sezony z wielkim wytęsknieniem, nic dziwnego skoro z przeróżnych średniaków można wyłonić takie perełki jak Breaking Bad, Fargo czy Detektyw. Wspominam o tym zupełnie nieprzypadkowo, bo za przykład posłuży mi Gra o Tron, a raczej jej producenci. HBO to gwarancja jakości, wie o tym każdy, kto oglądał Rzym lub Rodzinę Soprano. Serial, o którym chciałbym Wam dzisiaj opowiedzieć także wyszedł prosto z brzucha tejże stacji, pomimo różnic w tematyce i stylistyce trzyma ten sam, a momentami lepszy, poziom. Poznajcie Entourage!

poniedziałek, 5 października 2015

Krzysztof Charamsa był na wydarzeniu - "NIE wezmę udziału w celibiacie!"

Siemanko, mam nadzieję, że nie płakaliście za bardzo z powodu braku poniedziałkowego tekstu. Dzisiaj jedna sprawa organizacyjna i garść przemyśleń na tematy bieżące. "Jaka to melodia?" miała się zakończyć wraz z dziesiątą odsłoną, ale co uważniejszy obserwator mógł zobaczyć, że ostatnie, co się ukazało, to numer dziewięć dwa tygodnie temu. Pisałem o niespodziance, którą szykuję na ostatni odcinek i właśnie tym jest spowodowana obsuwa - wiadomo "piąty element hip-hopu", ale będzie gotowe na kiedyś, gwarantuję, że nie zapomniałem. Serio. Wiem, że niespecjalnie to kogoś obchodzi, ale tłumaczę się bardziej przed sobą. Skoro formalności już omówione...

poniedziałek, 21 września 2015

Jaka to melodia? #9 - Kiedy Nawijam

Te same dni, te same sny i ta sama melodia. To już dziewiąty odcinek za pasem, a karuzela się kręci i uchodźców przybywa. Nie, to nie jest temat, który chciałbym poruszyć, chociaż może wtedy zaistniałaby jakakolwiek aktywność na blogu. Wiecie, granie na najbardziej popularnej strunie. Nie ważne czy z sensem, pasją lub ze zwykłego wyrachowania i kalkulacji. Ludzie łykną każdą głupotę, a co najgorsze "twórcom" takich potworków, fake'ów i nabijaczy wyświetleń nic nie grozi i dalej mogą tworzyć swój zakrzywiony obraz rzeczywistości. Miałem o tym nie mówić, a jednak mówię, więc skoro już mówię cokolwiek to przejdźmy do tematu właściwego - "Jaka to melodia?" (ciężko to przeczytać bez śpiewania w głowie :)).

poniedziałek, 14 września 2015

Jaka to melodia? #8 - Wiem jak żyć/Moje Stillo

Siemanko, kolejny poniedziałek, kolejna melodia, ale o tym później. Nie byłbym sobą, gdybym nie wspomniał o wydarzeniu, które zrobiło mi całą resztę roku. W poprzednim tygodniu dowiedziałem się, że w Listopadzie po raz pierwszy do Polski przyjeżdża Machine Gun Kelly. Do Warszawy! Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze dostać bilety, bo niestety hajs, który miałem na nie spożytkować trafił prosto do ZTM. Kurwa. Ale nie mogę sobie odpuścić z prostego powodu. MGK jaram się od dłuższego czasu, oglądam filmiki z koncertów, instagram i inne głupoty, co mogę powiedzieć, jestem zachwycony, ciężko powiedzieć na ile to kreacja wizerunku, ale uwielbiam gościa. Takiej okazji, żeby posłuchać go na żywo nie  odpuszczę!

poniedziałek, 7 września 2015

Jaka to melodia? #7 - Nie Banglasz

Witam Was uprzejmie, jest jedna rzecz, która czyni ten odcinek wyjątkowym. To pierwszy, który jest pisany w ubraniu. Tak nas cholernie rozpieściło to letnie słoneczko, że przy trzynastu stopniach czuję się, jak podczas zesłania na Sybir. Cóż, obowiązek obowiązkiem i pomimo niesprzyjających warunków przedstawienie musi trwać.

Jedziemy dalej, dzisiaj jeden z bardziej popularnych kawałków. To znaczy, że ma powyżej dwustu wyświetleń, nie wiem o kim i w jaki sposób to świadczy. Idąc za słowami klasyka - Jaka świnia, taki schab. Może to zły przykład, bo wiadomo komu przypisuje się tą sentencję. Wiadomo także czyj numer zremiksowałem. Dobra, bez owijania w bawełnę, bo i tak jeśli to czytasz to widziałeś tytuł wpisu i dobrze wiesz, że dzisiaj piszę o "Nie banglasz".

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Jaka to melodia? #6 - #modnie

Siemanko, witam w mojej kuchni. To już szósty raz, gdy piszę o swoich utworach. Prawie dwa miesiące, serio, jak ten czas leci, tak już jest, że w doborowym towarzystwie wskazówka zegara pędzi jak szalona. Podejrzewam, że z "Melodią" dojdę do dziesięciu odcinków, tak żeby numerek był okrągły, ale nie to jest powodem. Po prostu nie o każdej piosence jest co napisać, a jak powszechnie wiadomo, na siłę to tylko gwałt wychodzi. Zalążek następnego pomysłu już kiełkuje, więc nie jest tak, że to nawrót lenistwa.

Dzisiaj będzie raczej krótko, bo i sam numer trwa niecałą minutę i trzydzieści sekund, dokładniej 1:23. Jest to pojedyncza (lewacka propaganda, prof. Pawłowicz nie byłaby dumna) zwrotka. Nagrałem ją jakoś pod koniec 2013 roku w studyjnej szafie, z której kilka moich utworów już się wydobyło.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Jaka to melodia? #5 - Uliczni Poeci x Poison

Kolejny poniedziałek, kolejny utwór, kolejne kilkaset słów, które nie wniosą nic specjalnego do Waszego życia. Nikt nie komentował poprzednich wpisów, więc ciężko mi się odnieść jaki jest ich odbiór, ale cyferki ostatnimi czasy mówią, że jednak kilkanaście osób to czyta. Niezmiernie mi miło. Nie jestem może jakimś muzycznym potentatem jeśli chodzi o ilość nagranych numerów, ale na jakiś czas spokojnie wystarczy, przynajmniej dopóki nie wymyślę na bloga czegoś innego. Obiecałem sobie także, że nawet podczas doła, niesprzyjających okoliczności przyrody czy spadku na giełdzie będę cykl kontynuował, więc niniejszym zapraszam do lektury piątej już odsłony "Jaka to melodia?".

wtorek, 18 sierpnia 2015

Jaka to melodia? #4 - Psychopata

Misiaczki, ostatnia obsuwa trwała zaledwie dwie godziny, więc myślę, że możemy jej nawet nie zaliczać. To jest moje pierwsze spóźnienie, ale mam na nie przynajmniej jakieś wytłumaczenie. W niedziele pisałem o filmie "Little Boy" TUTAJ, jeśli ktoś nie czytał  - zapraszam. W poniedziałek całkowicie zapomniałem o Gipsterce, a nawet jeśli bym pamiętał, to pisanie po znacznej ilości używek i bimbru nie wyszło jeszcze nikomu na dobre. Nie, jednak wyszło. Ale nie sądzę, żebym się do nich zaliczał.


poniedziałek, 17 sierpnia 2015

"Little Boy" - II Wojna Światowa oczami małego, Wielkiego chłopca.

"Little Boy" - Kolejny film, na który trafiłem całkowitym przypadkiem. Ściągnąłem go w ogóle nie zaznajamiając się z fabułą czy aktorami. Mówiąc szczerze, póki co prywatne statystyki pokazują mi, że to najlepszy sposób na wybór dobrych filmów. Po dziwacznym, ale bardzo wyrazistym "Spring" przyszedł czas na film nieco poważniejszy w odbiorze, nieco, bo mimo tematyki przez prawie dwugodzinny seans uśmiech z twarzy widza raczej nie znika.



wtorek, 11 sierpnia 2015

Jaka to melodia? #3 - Spontan ft. BranDon

"Bity, wokale, wersy pisane na teraz.
Pełen chill i przyjazna atmosfera."

Znacie Gibona? Pewnie, że znacie, jakoś tutaj trafiliście. Lubicie czy nie, nie ważne. Ważny jest fakt, że znacie. Raz czytacie/słuchacie częściej, raz rzadziej. Za każdym razem spotykam się z jakimś tam odbiorem. Tak to już jest z tymi raperami z osiedla, każdy jakiegoś zna, a poza okręgiem (raz mniejszym, raz większym) nikt o nim nie słyszał, mało który jest dobry, a jeszcze rzadziej udaje mu się cokolwiek osiągnąć. Większość "mordeczek" robi jakieś rapy o ośce, inni mega słabe kawałki o jaraniu, które na melanżu puszcza się ze wskaźnikiem beki równym Bonusowi BGC. Jest też typ, który stawia sobie poprzeczkę wysoko, od początku wiedząc jaki ma być efekt końcowy. To zwykle jest ten typ, o którym może kiedyś być głośno. Może i generalizuję, ale po pierwsze (primo) mogę, a po drugie (primo) tak to w sumie wygląda, jest jeszcze parę typów "mordeczek", które mógłbym wymienić, ale dziś temat jest inny. Mówię o tym, bo mam do Was kolejne pytanie. Znacie BranDona? Pewnie kilku czytelników powie, że tak. Bo impreza, bo coś tam, bo udostępniałem. Whatever. Jeśli nie znacie, to najwyższy czas zaległości nadrobić, bo to idealny przykład ostatniego wymienionego typu "rapera z podziemia aka. mordeczki".


poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Jaka to melodia? #2 - Zawód

Siemanko, mamy poniedziałek, więc zgodnie z obietnicą puszczam następny odcinek "Jaka to melodia?". Nie byłbym sobą, gdybym nie pisał tego w całkowicie ostatniej chwili. Tak, gdy patrzę na dolny prawy róg ekranu, widzę, że jest pierwszy dzień tygodnia i kawałek po 19. Dla tych, którzy trafili tutaj, a nie czytali części poprzedniej - "Jaka to melodia?" to cykl, w którym piszę o przeróżnych ciekawostkach związanych z moimi numerami.

Nie zastanawiałem się nad jakąkolwiek kolejnością przedstawiania utworów, jest to całkowicie losowy wybór. Podyktowany jedynie przez moje widzimisię. W drugim odcinku cyklu padło na "Zawód". Numer nagrany w listopadzie albo grudniu 2013 roku. Do sieci udostępniłem go 3 stycznia roku następnego. Do rzeczy.


poniedziałek, 27 lipca 2015

Jaka to melodia? #1 - Historia Chłopca

Już bardzo długo nie pisałem nic na bloga, więc moje myśli krążyły w tych okolicach od jakiegoś czasu. Wolę jednak nie pisać nic, niż zastanawiać się nad tym, co wcisnąć na siłę, byle kilka cyferek wpadło. Te akurat mam głęboko w poważaniu. Dzisiaj słuchałem jakiegoś swojego kawałka i zastanawiałem się nad tym, czy ktoś inny się nad tym zastanawia. Czy opinie, z którymi się spotykam, te pozytywne i wręcz przeciwnie, są chociaż w minimalnym stopniu przemyślane, czy może opierają się tylko na pierwszym wrażeniu, przysłowiowej okładce. Bo każdy z nas zna to powiedzenie.

W tym momencie do głowy przyszedł mi blog, bardzo fajna opcja, która może połączyć moje dwa media... środki wyrazu. Z tego miejsca chciałbym Wam przedstawić nowy cykl - Jaka to melodia. W każdym z wpisów będę opowiadał o innym swoim kawałku, postaram się przybliżyć o co mi w nim chodziło, co autor miał na myśli, rzucę jakąś ciekawostkę dotyczącą powstawania czy cokolwiek innego związanego z narodzinami danego utworu.


środa, 10 czerwca 2015

"Spring" - Romans romansuje z Horrorem...

Na "Spring" trafiłem zupełnie przypadkiem. Ściągałem losowe filmy, żeby obejrzeć je przy najbliższej okazji, w ten sposób przeleżał ze 2 tygodnie, podczas których w ogóle o nim nie myślałem. Dzisiaj przyszedł dzień konsumpcji i... jestem oczarowany.

Główny bohater, Evan, to chłopak, którego poznajemy w raczej nieciekawych okolicznościach. Po śmierci matki zdaje sobie sprawę, że całe jego życie to pasmo niepowodzeń. Nie zaliczył studiów, pracuje w miejscu, którym gardzi, jego najlepszy przyjaciel to pijak, który nie potrafi utrzymać trumny na pogrzebie. W takich okolicznościach jedyną opcją wydaje się tylko upicie, co prowadzi tylko do kolejnych nieszczęść. Evan wywołuje bójkę w barze, co sprowadza na niego uwagę policji i zemstę pobitego. Nie myśląc wiele nad sytuacją postanawia polecieć do Włoch i tam trochę pozbierać swoje życie do kupy.


poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Rozdanie Fryderyków i "kompleks rapera"

Jakiś czas temu miejsce miała gala rozdania "Fryderyków", nie będę tu wiele wspominał o nominacjach albo zwycięzcach. Skupiam się głównie na kategorii najlepszego albumu HH, czyli dość długo nieobecnej, a teoretycznie dla mnie, jako obserwatora środowiska, najważniejszej. Wygrał O.S.T.R., moje zdanie w tej sprawie pokrywa się prawie idealnie z tekstem opublikowanym na CGM, więc zwyczajnie zachęcam do zapoznania się.

Chciałbym wspomnieć raczej o jednym z występów na gali rozdania nagród. Wydaję mi się, że większość raperów, którzy graliby przed publiką niezwiązaną ze środowiskiem, chcieliby zagrać jakieś niestandardowe numery, pokazać się od innej strony, niż ta z którą są zwykle kojarzeni. Niestety "kompleks rapera" wśród naszych rodzimych nawijaczy jest jeszcze bardzo mocno eksploatowany. Niestety? Moim zdaniem, gdy ktoś na starcie wyścigu uważa się za gorszego od konkurentów, to po chuj bierze w nim udział.


czwartek, 23 kwietnia 2015

Albo Inaczej. - RECENZJA

Każdy kojarzy Pezeta. Większość powinna kojarzyć Andrzeja Dąbrowskiego. Oczywiście w odniesieniu do młodszego pokolenia, to starsze o dekadę czy trzy raczej ma na odwrót. Ale co połączyło obu tych panów? Niecały rok temu ukazała się nowa wersja numeru Pawła wykonywana przez drugiego gentlemana. Nie jest to jednak zwyczajny cover, całkowicie nierapowe wykonanie w połączeniu z klimatycznym teledyskiem i prześwietną jazzową aranżacją nadały "Refleksjom" drugą młodość. Pojedynczy utwór udowadnia, że to właśnie Alkopoligamia wiedzie prym w niecodziennych pomysłach i rozwiązaniach. Jakiś czas później zapowiedziano całą płytę, której ideą było połączenie klasycznych hiphopowych tekstów z wykonaniem tuzów polskiej muzyki jazzowej i uzdolnionych, młodych instrumentalistów. Tym sposobem powstał projekt "Albo Inaczej".

Premiera tej płyty to jedno z ważniejszych wydarzeń dla całej kultury ostatnich lat. Także dla mnie, od dłuższego czasu większość premier spływa po mnie z nielicznymi wyjątkami, "Albo Inaczej" to był jedyny krążek, na który wyczekiwałem z zapartym tchem. Bez zbędnego lania wody. Warto było. Jest tylko lepiej.

sobota, 18 kwietnia 2015

The Voices - Też rozmawiasz ze swoim zwierzakiem?

Wstaję rano, karmię psa i kota. Po krótkiej wymianie zdań z pupilami wyruszam do pracy. Jestem zatrudniony w magazynie, to dla mnie i tak duży sukces. Myślę o tej ślicznej Angielce z biura.Wracam do domu, mieszkam na tyłach starej kręgielni, nic szykownego, ale dobrze się tu czuję. W drzwiach wita mnie mój wierny i jedyny przyjaciel – pies. Kot, Pan Wąsik, jak zwykle wyzywa mnie na wejściu i każe mi się nakarmić. Czuję się bardzo samotny, więc otwieram lodówkę i wyjmuję głowę Angielki, żeby trochę porozmawiać. Nie czuję się przez to lepiej, bo obcięta głowa w komitywie ze zwierzętami próbują mnie przekonać, że jestem chorym psychicznie mordercą. Nie wiem, co mam o tym myśleć...tak mija mi kolejny dzień.


piątek, 3 kwietnia 2015

Czemu nie otwieram okna?

Siedzę sobie we własnym pokoju, który po przewietrzeniu i wpuszczeniu ilości światła większej, niż prześwit, który widuję często pomiędzy żaluzjami, a oknem, mógłby wydawać się nawet uroczy. Słucham nowej płyty Kendricka Lamara, do której, mimo wszechobecnej gloryfikacji, nie potrafię się przekonać. Głaszczę kota, który z przyjemnością sprawdza ostrość pazurów na moim udzie. Mógłbym otworzyć okno. Nie robię tego. Z dwóch prostych powodów...

Pogoda (tak, będę mówił o pogodzie), ta ostatnio sprawia nam takie cuda, że zasadne, a przynajmniej warte zastanowienia, wydaje się całe to pieprzenie ludzi od ochrony środowiska. Z roku na rok zimy przestają straszyć swoją słowiańską surowością, a zaczynają bawić samym określeniem. Jest zima, to jest zimno! Dobra, a co z malowniczymi połaciami śniegu, który dodawał uroku całej chujowości aktualnej aury? Bo w tą zimę uświadczyłem tylko kilka dni, podczas których białego puchu było tyle, co na lekarstwo. Na sanki nie udało się iść ani razu (tak, chodzę na sanki!). Z drugiej strony zapowiadają nam ośnieżone święta wielkanocne, serio? Co się podziało z zimą, o której opowiadali nam starsi, z zaspami, gdzie jedynym sposobem przejścia było utorowanie sobie korytarza? Nie chodzi o to, że za tym tęsknie, bo nie tęsknie w ogóle, cieplej = lepiej, ale warto na to zwrócić uwagę. Nie znam się ani trochę na anomaliach pogodowych, nie mam pojęcia o tym co się dzieje, a co nie. Zwyczajnie się zastanawiam nad tym, bez jakiejkolwiek wiedzy książkowej czy też...przyczyny.

czwartek, 12 marca 2015

Hotline Miami

Powiedzieć o Hotline Miami, że to krwawa strzelanka z widokiem z góry, to jak powiedzieć, że Eminem jest dobrym raperem, a Pollock lubi sobie chlapnąć. Niby prawda, ale prosta niczym przeciwnicy tejże gry, no i też nie do końca. Jonatan Söderström i Dennis Wedin, twórcy gry, wór swoich inspiracji mieli wypchany wieloma klasycznymi produkcjami. Skutecznie można porównywać tu klimat prosto z filmu "Drive", rozgrywkę z pierwszych części GTA, brutalność Manhunta etc. Nie o to chodzi, bo jako oddzielny produkt HM robi robotę i była to jedna z, może nie najlepszych, ale na pewno najciekawszych gier w jakie grałem... w ogóle.

Z początku dostajemy tylko ogryzki fabuły, Miami, rok 1989, kolejne telefony wzywają nas do przeróżnych lokacji, w których mamy za zadanie "posprzątać". Ogranicza się to zwykle do wybicia wszystkich żywych postaci. Proste? Oczywiście, i może właśnie dlatego gracz radośnie podchodzi do kolejnych, coraz to bardziej skomplikowanych poziomów, zabijając brutalnie setki osób, bez żadnego określonego powodu i mrugnięcia okiem. Gracz z czasem zastanawia się czemu to robi, żaden powód nie został nam przedstawiony, a odpowiedź udzielona nam przez grę nie jest wcale oczywista...


piątek, 6 marca 2015

Life is Strange - RECENZJA

Life is Strange należy do nowego nurtu gier przygodowych, często mówi się o nich "interaktywne filmy". Z klasycznych tytułów typu point and click zostało tu niewiele. Szczerze mówiąc dużo bardziej odpowiada mi to mało wymagające od gracza podejście, ponieważ pozwala nam skupić się na najważniejszych elementach produkcji, nie zaprzątamy sobie głowy durnymi zagadkami, które do niczego nie służą, a często ich rozwiązanie jest o tyle proste, co bezmyślne. Zamiast tego możemy rozpłynąć się w klimacie, którego, całe szczęście, francuska produkcja posiada całe zatrzęsie. Ale o co chodzi?

W grach tego typu od jakiegoś czasu specjalizuje się studio Telltale Games, jeśli graliście w Wolf Among Us, Walking Dead czy chociażby Grę o Tron ich produkcji, poczujecie się tutaj jak w domu, rozgrywka jest praktycznie taka sama, jednak z jednym dodatkowym bajerem, który daje twórcom dodatkowe pole do popisu, ale o nim później. Dla mniej wtajemniczonych graczy, którzy do końca nie rozumieją konwencji, gry tego typu polegają głównie na chodzeniu po przeróżnych lokacjach, interakcji z przedmiotami i, co najważniejsze, z ludźmi. Każda, nawet błaha, rozmowa lub decyzja okazuje się zaraz, albo nawet kilka godzin później, kopnąć gracza w dupę i pokazać jak błędny był jego osąd. Siłą takich produkcji jest fabuła. Przybliża to nas do scenariusza, który musi być otwarty na wiele możliwości, tu nie ma złych wariantów, są tylko Twoje wybory...


wtorek, 3 marca 2015

Cień Wiatru - Zbiór moich ulubionych cytatów.

To jest jak przypływ i odpływ, wie pan? Barbarzyństwo, ma się rozumieć. Odpływa i wydaje się, że już jesteśmy uratowani, ale wraca, zawsze wraca... i nas zalewa. Jestem tego świadkiem codziennie w instytucie. Mój Boże. Do sal wykładowych przychodzą małpy. Darwin był idealistą i marzycielem, zapewniam pana. Jaka tam rewolucja. Zanim trafię na jednego myślącego, muszę stoczyć bitwę z dziewięcioma orangutanami.

Są głupi, a nie źli – zaprotestował Fermin. - Głupi. To nie to samo. Zło zakłada jakąś moralną determinacje, jakiś zamiar i pewną myśl. A głupiec nie pomyśli ani się nie zastanowi. Działa instynktownie, jak zwierzę, przekonany, że zawsze ma rację; dumny, że przypierdala, za przeproszeniem, każdemu, kto widzi mu się inny od niego samego, i wszystko jedno, czy dlatego, że innego koloru, wyznania, narodowości, czy też, jak w przypadku Don Federica, dlatego, że lubi inaczej spędzać czas wolny. Źli ludzie jeszcze mają swoje miejsce na ziemi, zbyteczni są skończeni głupcy.

Cień Wiatru - Historia prosto z Cmentarza Zapomnianych Książek.

"- Danielu, to, co dzisiaj zobaczysz, masz zachować wyłącznie dla siebie – ostrzegł mnie ojciec. - Nikomu ani słowa. Nikomu. Nawet twojemu przyjacielowi Tomasowi."

Są na świecie miejsca magiczne, miejsca w których sceptycyzm chowamy w kieszeń, dając się pochwycić za rękę panującej tam atmosferze. Są książki, które wciągają widza w swoją rzeczywistość, tylko po to, by wypluć go zaraz po ostatniej stronie i zostawić tête-à-tête ze swoją wyobraźnią. Są w końcu ludzie, którzy swoją historią mogliby zapełnić niejedną z wyżej wymienionych książek, a każda chwila z nimi spędzona potrafi wzbogacić nas o coś niedającego się określić... o ułamek ich duszy.

Cień Wiatru, pióra Carlosa Ruiza Zafona, jest nie lada gratką, ponieważ jest ucieleśnieniem wszystkich przymiotów wymienionych we wstępie. Jako jeden z elementów serii, stanowi całkowicie oddzielny twór, powiązany z pozostałymi tylko niektórymi miejscami lub postaciami, więc nie ma co się martwić o zachowanie kolejności.


niedziela, 1 marca 2015

Sword Art Online - Zabójczo wciągająca gra MMO.

Zacznijmy od tego, że nie jestem jakimś wielkim fanboy'em anime. Bardzo okazyjnie oglądam kolejne serie, a Sword Art Online zainteresowałem się raczej pod wpływem impulsu, niż z chęci pochłonięcia. Do tego świata trafiłem zupełnie przypadkiem, przeglądając stronę poświęconą bajkom. Tym większe było moje zdziwienie, gdy serial wciągnął mnie niesamowicie już po pierwszym odcinku. Wiadomo, że dla przeciętnego europejskiego zjadacza chleba niektóre motywy czy zachowania postaci mogą się wydawać co najmniej dziwne, japońska kultura jest dosyć odległa naszej, ale pewne rzeczy trzeba przełknąć, by z rozkoszą oglądać tą najtrudniejszą na świecie grę MMO.

LINK START!


piątek, 6 lutego 2015

Chłopiec, który przeżył...

W tym roku Harry Potter kończy osiemnaście lat, bo pierwsza z książek ukazała się na rynku w roku 1997, nie będzie to tekst o jego pierwszym legalnym wyjściu na wódkę, czy jak kto woli Ognistą Whiskey Ogdena. Będzie to tekst o mojej wieloletniej przygodzie, którą spędziłem wraz z młodym czarodziejem. Przygoda ta była długa niczym przetłuszczone włosy Severusa Snape'a, pełna szczęśliwych chwil, jak gdybym wypił pół litra Felix Felicis i ucząca więcej niż sesje w Myślodsiewni. 

Zaczęło się to jakoś w połowie podstawówki, gdy zawsze po lekcjach chodziłem do babci, zwykle oglądałem bajki, ale pewnego razu odwiedziła nas sąsiadka, pożyczając mi pierwszą książkę z serii. Przeczytałem może ze trzy rozdziały, ale nie była to rozrywka dla mnie. Stwierdziłem, że bez obrazu i dźwięku to nie to samo i dalej pochłaniałem Cartoon Network w ilościach zbyt dużych. Jednak z moją siostrą było inaczej, może dlatego, że jest o 3 lata starsza. Ją świat magii pochłonął z miejsca.

Wszystko zmieniło się, gdy poszliśmy do kina na Kamień Filozoficzny. Film spodobał mi się strasznie, więc postanowiłem książkom dać drugą szansę. Tym razem dałem się wciągnąć i z wypiekami na twarzy czytałem kolejne części, dostępnych było chyba wtedy pięć części, a premiera kolejnej zbliżała się wielkimi krokami.

środa, 7 stycznia 2015

Ad.M.a - A. Wraca Poźno - RECENZJA

Nigdy nie dzieliłem rapu na kobiecy i męski, nowoszkolny i klasyczny, uliczny i inteligencki, dlatego każdy powiew świeżości z naszej sceny rapowej traktuję niczym ostatni haust powietrza w zatęchłej i zgniłej piwnicy. Jeśli miałbym w jakikolwiek sposób podzielić rap, to byłby to podział na dobry i słaby. Jeszcze jakiś czas temu w moim mniemaniu Ada kwalifikowała się raczej do tej drugiej kategorii. Co się zmieniło?

Chełmska raperka wypuściła swoje #hot16challenge, co w moich oczach zmieniło jej wizerunek o 180o. Zakochałem się. Jeszcze przed obejrzeniem video. Kobiecość, sensualność i treść. Tak bym określił wrażenia, gdybym musiał się ograniczyć tylko do trzech słów. Na szczęście nie muszę...