Nie zastanawiałem się nad jakąkolwiek kolejnością przedstawiania utworów, jest to całkowicie losowy wybór. Podyktowany jedynie przez moje widzimisię. W drugim odcinku cyklu padło na "Zawód". Numer nagrany w listopadzie albo grudniu 2013 roku. Do sieci udostępniłem go 3 stycznia roku następnego. Do rzeczy.
Od początku mojego nagrywania słychać, że moje kawałki są strasznie sinusoidalne, nie tylko w kwestii klimatu, a raczej jeśli chodzi o ich nastrój, emocje, które w nich pokazuję. Nie ma w tym nic dziwnego, jestem człowiekiem, który jednego dnia nie wytrzyma w domu, bo w stanie euforycznego uniesienia musi coś zrobić, by następnego całą dobę przesiedzieć przed komputerem bez odsłaniania żaluzji. Nie jest to żadna choroba, czy inne poważne sprawy. Zwyczajnie - Gibon zmiennym jest i bardzo to lubi. Wpływa to na zmianę wrażliwości, która bardzo często potrafi zaskoczyć nawet mnie.
"Wciąż jestem wesoły, mam ku temu powody,
to betonowe buty, które wciąż ciągną do wody."
Po samym tytule można wnosić, że "Zawód" należy do tych kawałków z dolnych partii wspomnianej już sinusoidy. Wersy otwierające utwór dosadnie przedstawiają moje podejście do tworzonej muzyki.
"To niezły zawód raper, powiedz, kurwa, ile razy
zawiodłeś się tym rapem, powiedz, kurwa, ile razy?"
Ale nie jestem tu po to, by tłumaczyć po kolei wszystkie wersy. Od tego jest Rap Genius. Łatwo zauważyć, że w całym numerze adresat wylewanej żółci zmienia się szybko z muzyki na samego siebie. Jednak pomimo gorzkiego wydźwięku większości wersów cały numer ma przesłanie dość pozytywne. Celowo nie użyłem tu słowa przekaz, bo jest ono, jeśli chodzi o rap, źle interpretowane przez prawie wszystkich słuchaczy.
Jest o moim podejściu do tworzenia muzyki, o przyjaciołach, samozaparciu, miłości, a przede wszystkim o przeróżnych zawodach związanych z nimi. Jakkolwiek by to nie brzmiało, jestem bardzo zadowolony z tego "Zawodu", cały czas aktualny, wciąż mogę się z nim utożsamiać i brzmi jeszcze całkiem porządnie.
Niestety nie pamiętam w jakich okolicznościach ten utwór był nagrany, więc nie przypomnę sobie żadnej ciekawostki związanej z powstawaniem. Pamiętam jedynie, że to była pierwsza okładka, którą w jakikolwiek sposób starałem się upiększyć. Efekt pozostawiam do oceny Wam, ale jak na gościa, który z grafiką ma wspólnego tyle co nic, myślę, że efekt jest do zniesienia. :)
Ciąg dalszy w kolejny poniedziałek, mam nadzieję, że się podobało. 5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz