poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Rozdanie Fryderyków i "kompleks rapera"

Jakiś czas temu miejsce miała gala rozdania "Fryderyków", nie będę tu wiele wspominał o nominacjach albo zwycięzcach. Skupiam się głównie na kategorii najlepszego albumu HH, czyli dość długo nieobecnej, a teoretycznie dla mnie, jako obserwatora środowiska, najważniejszej. Wygrał O.S.T.R., moje zdanie w tej sprawie pokrywa się prawie idealnie z tekstem opublikowanym na CGM, więc zwyczajnie zachęcam do zapoznania się.

Chciałbym wspomnieć raczej o jednym z występów na gali rozdania nagród. Wydaję mi się, że większość raperów, którzy graliby przed publiką niezwiązaną ze środowiskiem, chcieliby zagrać jakieś niestandardowe numery, pokazać się od innej strony, niż ta z którą są zwykle kojarzeni. Niestety "kompleks rapera" wśród naszych rodzimych nawijaczy jest jeszcze bardzo mocno eksploatowany. Niestety? Moim zdaniem, gdy ktoś na starcie wyścigu uważa się za gorszego od konkurentów, to po chuj bierze w nim udział.



Cała ta, właściwie średnio ciekawa, rozkmina zakiełkowała u mnie w głowie po obejrzeniu występu Tego Typa Mesa i przeczytaniu komentarzy pod nim.

"Janusz" w nowej aranżacji nawet ciekawie brzmi, ale żeby w TVP śpiewać "Dresiarę"?! Śmiesznie wyszedł wykonując pierwszy kawałek, taki wybitny raper a zrobił z siebie tępego dresa (zbyt do serca sobie wziął przesłanie krążka). Przecież takie "W autobusie z cmentarza" z żywym instrumentarium by brzmiało epicko, a tutaj "kogo nazywasz k*rwą?". Mes mógł się pokazać z tej ambitniejszej strony, ale dobrze że nie zagrał "Klocków" xD

mogli usunac troche przeklenstw tak jak na plyte albo inaczej na tbzd jest tysiac lepszych, glebszych kawalkow bez przeklenstw, nie wiem czemu wybrali dwa srednie kawalki z tej zajebistej plyty

Piotrek na scenie wykonał połączenie numerów "Głupia, Spięta, Dresiara" i "Janusz Andrzej Nowak". Troszkę wulgarnie, miejscami prosto, ale zawsze na wysokim poziomie. Oczywiście mógł zagrać bardziej "ambitne" utwory, zaśpiewać refren, zaprezentować swoją wrażliwszą stronę. Do głowy przychodzi mi tylko jedno pytanie – Po co?

Naprawdę ludzie czują, że raperzy muszą jeszcze cokolwiek udowadniać? Większość premier debiutuje na Olisie, duża ich część na pierwszych miejscach. Rap już dawno skończył się dzielić na wiecznie młodych dorosłych nawijających wyłącznie o jaraniu, czy ulicznym życiu i amerykańskie wanna be baunsy. Mes przedstawił się jako dumny ze swoich osiągnieć raper/artysta, bardzo dobrze, należy do tych ludzi w rodzimym rap biznesie, którzy nie mają ani jednego powodu, by wstydzić się swojej muzyki.

Z drugiej strony mamy słuchaczy, którzy darzą swoich ulubionych raperów niemal religijną czcią, kolejne wersy traktują jak biblię prawilnego człowieka i nie potrafią wykrzesać z siebie chociaż odrobiny obiektywizmu. Nie byłoby w tym jakiejś wielkiej tragedii, gdyby jakość tych wersów była wprost proporcjonalna do wielkości kultu, ale cóż...

Rap to muzyka uniwersalna, potrafiąca połączyć większość gatunków, bogata w podzbiory. Strasznie krzywdzące dla raperów jest wrzucanie ich wszystkich do jednego ometkowanego wora.
Zwyczajnie muzyka, która kiedyś była "zlepkiem wulgaryzmów i narzekania na życie w blokach" stała się jakością samą dla siebie i jeśli ktokolwiek zamyka się w swoim prywatnym Ciemnogrodzie z hasłem na ustach podobnym do tego przytoczonego dwie linijki wyżej, to nawet nie zasługuje na najmniejsze próby jakiegokolwiek przekonywania.

Mój apel na koniec. We wszystkim trzeba zachować rozsądek, mogę teraz brzmieć jak Gibon Coelho, ale:




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz