wtorek, 8 grudnia 2015

Serialowe Święta.

Serdecznie witam! Nie było mnie tutaj ponad miesiąc. Oczywiście szlag trafił planowaną regularność wpisów, ale nie ma tego złego... Pracuję nad tajemniczym projektem, o którym dam znać pewnie jeszcze w tym tygodniu. Stay tuned. Dzisiaj po raz kolejny postanowiłem skupić się na serialach (poprzedni wpis znajdziecie klikając TUTAJ). Przerwa świąteczna i pora zimowa (jaka pora, przepraszam?!) sprzyjają siedzeniu w domu i grzaniu dupki przed telewizorem. Od ostatniego wpisu obejrzałem kilka produkcji, więc postanowiłem pokrótce opisać Wam te warte uwagi. Każdy z nich jest przynajmniej na tyle dobry, że nie będziesz żałować czasu przeznaczonego na oglądanie. To już dużo, a większość jest o wiele, wiele lepsza. Bez zbędnego owijania, zaczynamy!


1.Jessica Jones 

Tytułowa bohaterka jest jedną z mniej znanych postaci z uniwersum Marvela. Nie jest jednak tak wypasiona jak 3/4 Avengersów. Jest bardziej odporna na rany i ból, dysponuje większą siłą niż każdy człowiek, ale nie jest to bycie super na poziomie Supermana. Jak sama mówi, nie potrafi latać, co najwyżej wysoko skakać i przeżyć upadek. Jednak nie to odróżnia omawiany serial od reszty Marvelowych produkcji. Pierwszą rzeczą jaka rzuca się w oczy jest ciężki i mroczny klimat. Stylizacja noir świetnie oddaje brudny klimat Nowego Jorku. Zdecydowanie nie jest to produkcja dla młodszych fanów wspomnianych Avengersów. Przemoc i seks jest traktowana dosłownie, a tematy gwałtu, zabójstw czy aborcji poruszane bez większego problemu. Sama fabuła jest poważna i unika śmieszkowania znanego z produkcji opartych na komiksach. Główną bohaterkę poznajemy w nie najlepszym dla niej okresie. Właśnie założyła biuro detektywistyczne i odwala średnio opłacalną robotę paparazzi, robiącego zdjęcia niewiernym kochankom. Wolny czas poświęca głównie upijaniu się w samotności. Ma do tego liczne powody. Jednym z nich jest tajemniczy Killgrave, człowiek, który przez ponad pół roku zniewalał ją za pomocą kontroli umysłu (Sceny, w których to robi powodują poważny efekt "wuuuuuut?"). Łatwo domyślić się co kazał jej robić, a wszystko wskazuje na to, że jej Nemezis wrócił do miasta. Miało być krótko, więc jeszcze słowa o obsadzie. Carrie-Anne Moss (Trinity), David Tennat (Młody Crouch z Czary Ognia) i Krysten Ritter (dziewczyna Jessiego z BB). Ostatnia dwójka robi FENOMENALNĄ robotę, mroczna i skrzywiona psychicznie Jessica i Killgrave, psychopata pierwszego sortu to para, którą ogląda się z największą (w odniesieniu do fabuły to nie najlepiej dobrane słowo) przyjemnością. Świetny serial, pokazujący komiksowy świat w zupełnie innych barwach.

ps. Na listę wrzuciłbym jeszcze Daredevila, dziejącego się w tym samym uniwersum i nadawanego przez tą samą stację, ale musiałbym skopiować prawie cały tekst i pozamieniać kilka rzeczy odnośnie fabuły i aktorów, ale to równie dobra rzecz. Polecam w równym stopniu! Co bardzo cieszy, Netflix planuje połączenie tych postaci i przedstawić w oddzielnej produkcji. Jaram się jak zły!



Miałem znaleźć jakieś ładne foto z serialu, ale było tego bardzo mało w internetach. Obejrzyjcie trailer, który wrzucę na końcu.

2. The Man In The High Castle

Serial oparty na powieści Philipa K. Dicka, człowieka przedstawiać chyba nie muszę. 3/4 filmów sf jest oparta lub czerpie garściami z jego książek. Dostajemy alternatywny obraz historii. Niemcy wraz z sojuszniczą Japonią wygrały Drugą Wojnę Światową. Bomba atomowa wylądowała prosto na głowy mieszkańców Waszyngtonu i wydaje się, że nic nie powstrzyma agresorów. Akcja serialu dzieje się już po wojnie, w okupowanych Stanach Zjednoczonych, które zostały podzielone na 3 części. Oczywiście po jednej przypadło Niemcom i Japończykom, a oddziela je strefa neutralna. Wśród ruchu oporu krąży taśma filmowa, o której mówi się, że może odmienić losy wojny. Została nakręcona przez tajemniczego, tytułowego Człowieka Z Wysokiego Zamku. Za jej pośrednictwem łączą się losy wielu osób, często należących do różnych stron konfliktu. Nie obejrzałem jeszcze całości, ale z czystym sumieniem mogę polecić. Z przynajmniej dwóch powodów. Piękny opening, którego nie da rady przewinąć z czystym sumieniem i scenografia jako całość. Kostiumy, budynki, samochody, muzyka. Wszystko to tworzy świetny, bardzo wiarygodny klimat okupowanej USA. Polecam.



Tytuł sugeruje, że to seriale dobre na święta, ale chodzi tu tylko o długość. Jeden sezon i nie duża ilość odcinków, a nie tematyka, stanowi o tym, że są dobre na przerwę świąteczną. Miałem opisać trochę więcej, ale się rozpisałem. Może z powodu długiej przerwy. Z tego powodu oczekujcie drugiej części wpisu na temat serialów. Oczekujcie projektu, który ujawnię na dniach i trzymajcie się ciepło.

A jakbym jednak nie zdążył wcześniej, to chciałbym już teraz życzyć wszystkim czytelnikom wspaniałych świąt.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz