czwartek, 11 maja 2017

13 Powodów - Nie regulujcie odbiorników. - RECENZJA

Cześć, tu Kuba. Kuba Romanowski. Zgadza się, nie regulujcie odbiorników. Właśnie skończyłem seans ostatniego odcinka 13 powodów. Nie płakałem, ale niewiele brakowało. Uśmiechnąłem się. Uśmiechnąłem, ponieważ wspomnienie Hannah Baker mogło w końcu stać się tym, czym powinno... wspomnieniem. Proszę, przekażcie wpis następnej osobie...

Clay jako jedyny postanawia zareagować po usłyszeniu kaset.

13 Powodów to jedna z nowszych serialowych produkcji prosto z Netflixa. Ciągły hype na nią nie pozwala nam bezpiecznie sięgnąć po sałatę w lodówce, bo może się za nią skrywać twarz głównej bohaterki. Serio, ostatnio widzę ją wszędzie #clay. Siła opinii i marketingu zadziałała i postanowiłem sprawdzić czy faktycznie warto, czy może promowana jest kolejna wydmuszka. Lubię konfrontować się z licznymi opiniami, a te przeważnie były bardzo pozytywne, więc oglądając serial ciągle gdzieś z tyłu głowy szukałem elementów, do których mógłbym się przyczepić. Nie wyszło tego wiele, bez owijania w bawełnę. Dostaliśmy kawał dobrego dramatu, często skłaniającego do przemyśleń, więc promocja tego typu serialu to dobra rzecz. Nie jest to kolejna papka opowiadająca o nastoletnich romansach, super-mocach czy charyzmatycznym, acz irytującym głównym bohaterze (nie żebym miał coś do tego typu seriali, ale widziałem już dużo i powielane motywy powoli zaczynają męczyć, szczególnie w proceduralach). 13 Powodów to opowieść o życiu. To opowieść o śmierci. To opowieść o samobójstwie i jego skutkach. Jednak życie w tej opowieści wiedzie prym.

Gdy Hannah Baker postanawia zakończyć swój żywot, nie robi tego po cichu. Zostawia 7 kaset, na których uzasadniła swoją decyzję i mapę z zaznaczonymi ważnymi miejscami. Opisuje swoje przeżycia, emocje i ludzi, którzy popchnęli ją w tym drastycznym kierunku. Uruchamia maszynę, która wydaje się nie do zatrzymania. Nagrania przekazywane kolejnym „powodom” trafiają w końcu do Claya, sympatycznego, jednak raczej wyalienowanego chłopaka, który przyjaźnił się i pracował z Hannah. Razem z nim odsłuchujemy kolejne kasety, dowiadując się coraz to nowszych faktów na temat życia dziewczyny. On jako jedyny postanawia zareagować, zamiast starać się sprawę zatuszować. Ludzie, którzy jeszcze wczoraj wydawali nam się typowymi uśmiechniętymi nastolatkami prosto z teen-dramy, przedstawiani są w zupełnie innym świetle. Jak się okazuje, prawie każdy ma coś na sumieniu, a prawda przedstawiona przez zmarłą często różni się od tej powtarzanej w szkolnych korytarzach. Co więcej, większość nie chciałaby, żeby ich niecne uczynki zostały ujawnione, więc Clay staje się dla nich niewygodną figurą. Losy kolejnych osób pokazują nam następne warstwy dramatu, jaki się wydarzył. Mogłoby się wydawać, że wątków i postaci pobocznych jest masa, ale szybko orientujemy się, że wydarzenia są ze sobą powiązane. Sprawą zaczynają się interesować władze szkoły, a rodzice w żałobie próbują odszukać jakiekolwiek uzasadnienie dla tej tragedii. Wszystko to prowadzi do kulminacji.

Relacja Hannah i Claya opiera się głównie na słowach niewypowiedzianych,
co jeszcze bardziej zaznacza jej nieobecność.

Powolne przesłuchiwanie taśm przez głównego bohatera wytłumaczone jest jego napadami paniki i pomimo że nie do końca to kupuje, to właśnie to pozwala nam na rozłożenie opowieści na 13 odcinków i tak dobre zarysowanie bohaterów. Akcja podzielona jest na wydarzenia aktualne - post mortem Hannah i na kolejne retrospekcje towarzyszące odsłuchowi kaset przez Claya, który ciągle jeszcze wszędzie ją widzi, co pozwala na płynne przejścia pomiędzy ramami czasowymi, tutaj popis dają wspaniałe efekty przejść, delikatna zmiana barw i tym podobne zabiegi.

Podoba mi się nieśpieszne odkrywanie przez serial kolejnych kart. Bardzo dobrze napisane i zagrane młodzieżowe postaci, co nie zdarza się często. Fucki rzucane na prawo i lewo, ale nie w celu zszokowania czy przypodobania sobie młodszej widowni, nadają autentyczności. Każdy z bohaterów jest jakiś, im dalej w las, tym bardziej. Świetna ścieżka dźwiękowa (Joy Division, The Cure, masa innych) i montaż. Wszystko to buduje realny klimat i sprawia, że chcemy wierzyć w opowiadaną historię.

Dzięki pomysłowi z kasetami i mapą wnikamy w historię jeszcze bardziej.

Celowo nie poruszam tu za bardzo tematyki serialu, w dzisiejszych czasach zbyt łatwo można powiedzieć za dużo na temat, o którym nie ma się zielonego pojęcia, a jak pokazuje nam doświadczenie głównej bohaterki, słowa potrafią ranić nie gorzej niż żyletka. Spotkałem się z opiniami, że Hannah jest postacią irytującą, że jest zwyczajną atencjuszką, która wyolbrzymia swoje problemy. Żeby robić od razu z tego dramat i mieszać w to kilkanaście innych osób. Owszem, bywa egocentryczna, daje mylne sygnały, czasem nie wie, czego chce. Kto z nas tak nie ma?  Jednak łatwo jest nam oceniać sprzed ekranu. Granice każdego z nas mocno się różnią, dlatego w tą materię nie chcę wnikać zbyt głęboko. Szczególnie, że pomimo ogólnie ponurej tematyki i stylistyki z całości bije raczej przekaz pozytywny, afirmujący życie.

Twórcy zostawiają nas z kilkoma cliffhangerami, mam jednak nadzieję, że było to zwyczajnie otwarte zakończenie, a nie zapowiedź kolejnego sezonu. Historia Hannah i jej wpływu na resztę wydaje się zamkniętym rozdziałem i nie chciałbym do niej wracać. Nawet za sprawą innych postaci.

Hannah - sprawczyni całego zamieszania.


Podsumowując – 13 Powodów to krótki dramat, historia o problemach dojrzewania, samotności, radzeniu sobie z obojętnością, złośliwością i nienawiścią. To wiadomość, by ludzie bardziej zwracali uwagę na innych, by przestali być tak zapatrzeni w siebie i swoją opinię. Wiadomość przekazana w sposób prawie idealny, znalazło się kilka scen głupawych czy niepotrzebnych, ale w żaden sposób nie wpływa to na odbiór całości. Autentyczna historia i mądry przekaz okraszone świetną warstwą audiowizualną. Dodaj do tego fajny scenariusz, który co odcinek nabiera tempa i zdolnych młodych aktorów. Polecam!

ps. Tłumaczenie napisów ssie po całości, masa kwestii przetłumaczona bez kontekstu lub zwyczajnie błędnie. Wulgaryzmy w niepotrzebnych miejscach, a jeszcze częściej brak wulgaryzmów tam gdzie, kurwa, być powinny. Więc jak ogarniacie english, to raczej listen than read.

ps2. Serial opiera się na motywach książki o tym samym tytule Jaya Ashera, nie czytałem jej, więc serial traktuje jako oddzielny twór. 

ps3. Jeśli podoba Wam się klimat serialu, to gorąco zachęcam do zagrania w Life is Strange. Dużo różnic i jeszcze więcej podobieństw. Łapcie tekst o tej grze! :)




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz