piątek, 6 marca 2015

Life is Strange - RECENZJA

Life is Strange należy do nowego nurtu gier przygodowych, często mówi się o nich "interaktywne filmy". Z klasycznych tytułów typu point and click zostało tu niewiele. Szczerze mówiąc dużo bardziej odpowiada mi to mało wymagające od gracza podejście, ponieważ pozwala nam skupić się na najważniejszych elementach produkcji, nie zaprzątamy sobie głowy durnymi zagadkami, które do niczego nie służą, a często ich rozwiązanie jest o tyle proste, co bezmyślne. Zamiast tego możemy rozpłynąć się w klimacie, którego, całe szczęście, francuska produkcja posiada całe zatrzęsie. Ale o co chodzi?

W grach tego typu od jakiegoś czasu specjalizuje się studio Telltale Games, jeśli graliście w Wolf Among Us, Walking Dead czy chociażby Grę o Tron ich produkcji, poczujecie się tutaj jak w domu, rozgrywka jest praktycznie taka sama, jednak z jednym dodatkowym bajerem, który daje twórcom dodatkowe pole do popisu, ale o nim później. Dla mniej wtajemniczonych graczy, którzy do końca nie rozumieją konwencji, gry tego typu polegają głównie na chodzeniu po przeróżnych lokacjach, interakcji z przedmiotami i, co najważniejsze, z ludźmi. Każda, nawet błaha, rozmowa lub decyzja okazuje się zaraz, albo nawet kilka godzin później, kopnąć gracza w dupę i pokazać jak błędny był jego osąd. Siłą takich produkcji jest fabuła. Przybliża to nas do scenariusza, który musi być otwarty na wiele możliwości, tu nie ma złych wariantów, są tylko Twoje wybory...




Dla przykładu, w jednej scenie przyjaciółka bohaterki zostaje przyłapana przez ojczyma na paleniu jointa, mamy możliwość schowania się i obserwowania z ukrycia całej sceny, mi się nie udało na czas znaleźć kryjówki, co skrzętnie wykorzystuje przyjaciółka zwalając winę na nas. Tutaj mamy kolejną możliwość potwierdzenia i przyjęcia tego na siebie, możemy się także bronić i zarzucić kłamstwo. Każda z tych decyzji będzie miała jakieś konsekwencje w przyszłości. Jakie? Tego już nie da się przewidzieć.

Naszą protagonistkę poznajemy zaraz po jej osiemnastych urodzinach, nazywa się Mac i właśnie wróciła do swojego rodzinnego miasta, by studiować fotografie w Blackwell Academy, jednej z najbardziej prestiżowych szkół artystycznych. Brak pewności siebie i nieśmiałość to nie najlepsze połączenie, szczególnie w miejscu tak typowym dla pyszałkowatej młodzieży, jak amerykański college pełen znanych nam wszystkim z klisz, które powtarzają się na każdym filmie o tej tematyce. Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy bohaterka przypadkiem staje się świadkiem kłótni dwójki uczniów w toalecie, awantura dotycząca narkotyków szybko przeradza się w scenę zbrodni, a bezradna wcześniej Mac zdaje sobie sprawę, że potrafi cofnąć się w czasie i może uratować uczennice, która została zastrzelona. Tak rozpoczyna się łańcuch zdarzeń, którego ogniwa zależą tylko od nas i decyzji przez nas podjętych. Od tego momentu w newralgicznych chwilach możemy sprawdzać wiele możliwości, bo po cofnięciu czasu dostajemy opcję zachowania się w całkiem przeciwny sposób. Ciężko wypowiadać się na temat fabuły konkretniej, to dopiero pierwszy z planowanych pięciu epizodów gry. Przewija nam się motyw zaginionej uczennicy ze szkoły, dawnych przyjaźni głównej bohaterki, tajemniczego dewianta czy chociażby, na dokładkę, ogromnego tornada, które w wizji Mac, roznosi całe miasto. Krótko mówiąc, pierwszy odcinek jest dopiero pilotem wydarzeń, które zapowiadają się bardzo smakowicie. Całość ogląda się niczym bardzo dobry serial, serial, na który mamy wpływ...

Oprawa graficzna stoi na wysokim poziomie, nie będąc przy okazji sprzętożerną bestyją, jest tak za sprawą charakterystycznego sznytu graficznego, który kojarzyć się może z ożywionym obrazem. Stoi to wszystko na dobrze ogarniętym Unreal Engine 3, więc jest dobrze! Dopełnieniem całości jest baaaaardzo klimatyczna muzyka (Syd Matter), o której powiem tylko tyle, że zaraz po zakończeniu napisów końcowych ściągnąłem na dysk sporą część ścieżki dźwiękowej.

Jak mówiłem, nie wiadomo jak Life is Strange rozwinie się dalej fabularnie, ale jeśli dalszy ciąg będzie trzymać poziom pierwszego epizodu, to jestem za!




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz