wtorek, 1 marca 2016

SUPERHOT - Recenzja

Sam pomysł na powstanie SUPERHOT wykiełkował w głowach twórców z łódzkiego studia trzy lata temu. Pierwsza wersja ich dzieła była pracą na konkurs 7DFPS, który polegał na ekspresowym stworzeniu gry. Oczywiście niemożliwym jest stworzenie czegoś pokroju Bioshocka czy Half-Life w ciągu tygodnia. Trzeba spróbować podejścia z trochę innej strony. Pomysł przyjął się na tyle, że studio Blue Brick postanowiło rozpocząć kampanię na Kickstarterze. Zebrali tam ponad ćwierć miliona dolarów, drugie tyle zdobyli dzięki umowom, tak w skrócie wyglądała historia tej nietypowej strzelanki.

TWÓJ UMYSŁ TO OPROGRAMOWANIE. CIAŁA SĄ ZBĘDNE. SUPER. HOT.

Co czyni SUPERHOT nietypowym? Pierwszy rzut oka na screeny nasuwa odpowiedź, ale byłaby ona błędna. Od czasu pierwszego Maxa Payne'a zabawy z czasem są bardzo popularnym motywem spotykanym w grach. Polacy jednak wpadli na kolejny pomysł z jego manipulacją, który stał się filarem podtrzymującym cały ich produkt. Cała zabawa polega na tym, że czas podczas rozgrywki uzależniony jest od poruszania się głównego protegowanego. Jeśli się nie poruszamy, to czas praktycznie staje – moglibyśmy kilka minut obserwować kulę wystrzeloną w naszą stronę. Rozglądanie się nieznacznie przyśpiesza akcję, ale dopiero podczas ruchu akcja nabiera normalnego tempa. Dzięki temu do pojedynków dodany jest element łamigłówki. Czy zdążę podejść do leżącej obok katany, by rozciąć nią pocisk zmierzający ku postaci. Czy uda się odpowiednio wystrzelić, żeby trafić biegnącego przeciwnika. Czy rzucić prowizoryczną broń, którą znajdę pod ręką czy może oszczędzić czas i pięścią wytrącić broń oponentowi. Podobne myśli rodziły się podczas całej rozgrywki. Świetny patent z upływem czasu przemienia strzelankę w ciekawą logiczną zabawę.

Grafika także jest tu niecodzienna, przeważającym kolorem jest biały, czarne są interaktywne przedmioty jak broń, a przeciwnicy są czerwoni. Minimalizm pełną gębą. Wszystko to pięknie ukazują obrazki, ale trzeba zobaczyć jak w ruchu świetnie wyglądają przeciwnicy rozpadający się na szklane odłamki czy pociski, za którymi ciągnie się powolna czerwona smuga. Warto opisać menu gry. Stylizowane na starodawny program w Dosie, daje nam większe możliwości niż typowa zmiana kilku opcji i podgląd nazwisk twórców. Niby-program pozwala na eksplorowanie kilku folderów, znajdziemy w nich przeróżne animacje, zdjęcia czy minigry. Jest także interaktywną częścią głównej osi fabularnej. Nie jest to jakiś strasznie efektowny dodatek, ale wzmacnia wrażenie immersji, co jest bardzo ważnym elementem fabularnym.

Gra w ruchu bardzo dużo zyskuje.
Główny wątek jest raczej krótki, starczy może na dwie godziny. W zupełności jednak wystarczy do przedstawienia nam historii, o której nie będę za dużo zdradzał. Kilka osób kręciło na motyw z czatem, ale mnie to całkowicie kupiło. Powiem tylko, że nie spodziewałem się czegoś takiego, szczególnie, że zapowiedzi nie nastrajały szczególnie jeśli chodzi o warstwę fabularną. Daje nam trochę do myślenia, a wnioski jakie wyciągniemy po jej ukończeniu mogą się różnić. Więcej nie wymagam.

Oprawę dźwiękową, jak i graficzną, najlepiej określić jednym słowem – minimalizm. Elektroniczne utwory, które robią tło i nie są zbyt nachalne, nie wchodzą może na muzyczny Mount Everest, ale tworzą klimat. Najbardziej jednak zapada w pamięć tytuł gry, który po każdym ukończonym poziomie rozbrzmiewa w naszych głośnikach grubym głosem.

Jeśli nie jesteś fanem pobocznych aktywności, to rozgrywkę zakończysz strasznie szybko i myślę, że nie opłaca się wydawać na nią pieniędzy. Jednak jeśli lubisz maksować gry, bawić się w dodatkowych trybach itd. to znajdziesz dużo dodatkowych możliwości. Niekończące się fale przeciwników, wyzwania z różnymi wariacjami opcji – jest tego sporo.

SUPERHOT nie jest może wielkim kamieniem milowym w historii rozgrywki, ale wprowadza do niej kilka rozwiązań wcześniej niespotykanych. Dodaj do tego ciekawą fabułę okraszoną bardzo ciekawą grafiką. W efekcie dostajemy logiczny FPS, który potrafi miło zaskoczyć.

7/10


ps. Ciekawostką jest, że twórcy planują wprowadzać kolejne etapy za darmo, a także pracują nad wersją gry, która będzie wykorzystywać technologię VR. Jeśli ktoś już miał przyjemność ukończenia gry, to niech pomyśli jak na głowę musi wchodzić scena w WIECIE CZYIM POKOJU w goglach od wirtualnej rzeczywistości.  




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz