piątek, 29 stycznia 2016

Ad.M.a - Gdy Skrzydła W Popiele, Boginie Schodzą Na Ziemię - RECENZJA

Zabierałem się do tej recenzji już od dłuższego czasu. Najpierw czekałem na wszystkie klipy (o tym będzie dalej), potem aż w końcu znajdę płytę w sklepie. Następnie po prostu... zapomniałem. Co się odwlecze... Miałem przez to więcej czasu, by dokładnie osłuchać cały krążek, bo w sumie dosyć regularnie do niego wracałem.

Recenzje poprzedniej płyty rudowłosej raperki znajdziecie tutaj. Ciężko odnaleźć w niej jakiekolwiek zarzuty. Poprzeczka postawiona bardzo wysoko, a oczekiwania rozpalone do czerwoności. Wyzwanie tym większe, że nowy krążek to pierwszy "oficjalny legal" Ady i, tu mogę się mylić, wydany sklepowo album przez 3/4 UDGS.



Do rzeczy, pierwszą rzeczą, która przykuwa uwagę jest bardzo ładnie narysowana okładka. Szczególnie, że u Rawicza raperka porządnie ustosunkowała się co do tematyki i symboliki. Nie jest to może jakaś ważna sprawa, ale cholernie denerwują mnie okładki, na których widnieje sam ryjek artysty i tytuł. Widać tu koncept. Sama książeczka nie wnosi nic specjalnego, oprócz tego, że dowiadujemy się, że Ada ma faceta – sad face. Nie no – szczęścia życzę. Co się odwlecze... ;)

Zawartość srebrnego krążka to czternaście pełnoprawnych utworów, z gości uświadczymy tylko Wudoe w kawałku "Lity". Bardzo fajne podejście na "debiut", Kękę udowodnił, że świeżak nie potrzebuje pleców kolegów, żeby osiągnąć sukces. Kawałki różnią się klimatem od tych z poprzedniego wydawnictwa, tutaj jest trochę mniej "artystycznie" (chodzi mi o odniesienia, bynajmniej nie o sam styl), uświadczymy za to więcej kobiecych manifestów. Trochę to drażni, że artystka czuje potrzebę udowadniania czegokolwiek tylko dlatego, że jest kobietą. Ale wyłączmy na chwilę socjologiczne spostrzeżenia i skupmy się na samych utworach.

Większość piosenek (któryś raper powiedział w wywiadzie, że nie nagrywa piosenek. Nie pamiętam kim był, ale ignorantem for sure) kręci się wokół raczej nowoczesnych klimatów. Znajdziemy tu d'n'b, trochę cloudowych odlotów, a nawet dubstepowe wiertarki. Niby fajnie, ale brakuje mi tu klasycznych sampli, w moim odczuciu wzbogaciłoby to album, bo podkłady przy odsłuchu całej płyty lubią się ze sobą zlać. Nie wiem czy zamysł był taki, żeby elektroniką przypodobać sobie nowych słuchaczy, ale nie do końca mi to siedzi. Wyjątkiem jest tutaj "Bum Bum", najlepszy utwór na płycie, z bitem opartym o piękną samplowaną gitarkę i sporadycznie potężną stopą. Za to pokłony lecą prosto do Marka Migryta. Jeśli chodzi o podkłady warto zwrócić uwagę także na wspomniane już "Lity", "Tramwaj zwany pożądaniem" i "Femme Fatale". Produkcją całości zajęła się spora liczba producentów, są to: Grejtu, Łukasz K., Jimmy Kiss, Marek Migryt, Teken, Markuszynsky, soSpecial, Ayon, Scandal P., Secret Rank, Senor Fresh.

Jak mówiłem, duża część liryki skupia się na kobiecym manifeście, momentami uciążliwe, ale wciąż dużo bardziej wolę posłuchać sensualnej Admy niż nie najbystrzejszego ulicznika czy pochłoniętego melanżem małolata. Duży props za otworzenie się w "Ważniejsze niż lęk", sam wiem jak dobrze dać upust emocjom i demonom na bicie. Wymieniając utwory, które najbardziej mi podeszły lirycznie powtórzę się, bo będą to: "Bum Bum", "Femme Fatale" i dodałbym jeszcze "Niebezpieczną Przestrzeń". Samej formie nie mam nic do zarzucenia. Ada wciąż urzekająco mruczy, gdy trzeba potrafi porządnie zaśpiewać i zanucić. Wciąż jestem pod wrażeniem tego płynnego połączenia śpiewu i rapu.

We wstępie pisałem o klipach, wrażenie robi ich ilość, bo powstało ich aż czternaście. Tak, każdy utwór na płycie został obdarzony obrazkiem. Cieszy ich porządne wykonanie. Nie jestem wielkim fanem klipów, bo odciągają uwagę odbiorcy od muzyki, szczególnie gdy występuje w nich sama raperka. Najbardziej spodobały mi się obrazki zrobione do "Bum Bum" (ZNOWU! Prostota, ale nie prostactwo.) i "Ważniejsze niż lęk" (Ciekawa historia ukazana w jeszcze ciekawszej formie.).

Podsumowując, "Gdy skrzydła w popiele, boginie schodzą na ziemie", to album dobry, nie tak jak poprzedni, ale to raczej kwestia wymagań mojego gustu. Co znajdziemy? Czternaście utworów obdarzonych klipami zrealizowanymi w przeróżny sposób. Muzycznie jest to nowa szkoła. Piękne połączenie rapu i śpiewu pokazuje słuchaczom, że rapowa scena nie ma aż tak twardej głowy, jak można się było spodziewać. Mam nadzieję, że płyta porządnie się przyjmie i sprzeda, bo cały czas trzymam kciuki za rudą raperkę i kolejne jej sukcesy. Ode mnie leci porządne...


7/10  


ps. Wstawiłbym tu kilka klipów, ale w blogowej wyszukiwarce w żaden sposób się nie chcą ukazać. Nie mam pojęcia czemu...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz