środa, 7 stycznia 2015

Ad.M.a - A. Wraca Poźno - RECENZJA

Nigdy nie dzieliłem rapu na kobiecy i męski, nowoszkolny i klasyczny, uliczny i inteligencki, dlatego każdy powiew świeżości z naszej sceny rapowej traktuję niczym ostatni haust powietrza w zatęchłej i zgniłej piwnicy. Jeśli miałbym w jakikolwiek sposób podzielić rap, to byłby to podział na dobry i słaby. Jeszcze jakiś czas temu w moim mniemaniu Ada kwalifikowała się raczej do tej drugiej kategorii. Co się zmieniło?

Chełmska raperka wypuściła swoje #hot16challenge, co w moich oczach zmieniło jej wizerunek o 180o. Zakochałem się. Jeszcze przed obejrzeniem video. Kobiecość, sensualność i treść. Tak bym określił wrażenia, gdybym musiał się ograniczyć tylko do trzech słów. Na szczęście nie muszę...


"A.Wraca późno" to nie jest przypadkowy zlepek pojedynczych numerów, od początku do końca słychać jaki był koncept. Najnowsza płyta Ady to jeden wielki hymn pochwalny dla sztuki i jej niezależności. Rap o rapie? Nie! Liźnięta przez ogień, porusza się tu swobodnie po wszelkich kanonach sztuki, co krok stawiając tezę, że owe kanony nie istnieją, a artysta sam stawia swoje granice. Całość uzupełniają skity, które wprowadzają nas w klimatyczny świat raperki, zamykając oczy bardzo łatwo wyobrazić sobie kolejne obrazy, własne teledyski do utworów. Trochę boli fakt, że najlepsze numery zostały wypuszczone jako single, a na dokładkę zostało tak na prawdę nie wiele, ale do rzeczy.

Treść tej płyty aż krzyczy do słuchacza – "To jest moje, to jest dobre!". I mimo niedociągnięć, ma rację. Czasem można odnieść wrażenie, że artystyczny manifest Ady utopił się we własnym sosie, że kolejne odniesienia do obrazów, muzyki czy tekstów, to tylko powierzchowne dotknięcie skorupy, której zawartość średnio ma znaczenie. Jednak to podejście zwyczajnie mnie ujęło.

Mimo bitów w różnych klimatach, klamra konceptu ciągle jest gdzieś widoczna, a granica całości nie zostaje zatarta. Od ociekającego seksualnością i intymnością "Mirażu", do mocno prywatnego "Autoportretu". Za produkcję odpowiedzialni są: Markuszynsky, ZeroJeden, Łukasz K., Jimmy Kiss, Zdolny i NoTime, każdy z nich wywiązał się z zadania idealnie. Dawno nie słyszałem tak różnych, a jednak tak ze sobą spójnych podkładów. Wszystkie zawierają jakiś trudny do wychwycenia wspólny pierwiastek.

Całe szczęście gości jest niewielu, a każdy dobrze się wpasowuje. W trochę agresywniejszym numerze "Bohema 91" uświadczymy Wichera i Smooth Poet'a, którzy zostawili zwyczajnie fajne zwrotki. Oddzielne zdanie oddam Igrekzetowi, bez którego "Miraż" nie byłby tak dobrym utworem...dosłownie? Dosłownie...

"A.Wraca późno" to nie jest płyta idealna, ale ocieka klimatem w sposób niepozwalający doszukiwać się większych błędów, dlatego też nie będę tego robił na siłę i następnym razem siadając w kawiarni w głowie będzie mi śpiewać Rudowłosa Artystka.

8/10







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz