Nigdy nie dzieliłem rapu na kobiecy i
męski, nowoszkolny i klasyczny, uliczny i inteligencki, dlatego
każdy powiew świeżości z naszej sceny rapowej traktuję niczym
ostatni haust powietrza w zatęchłej i zgniłej piwnicy. Jeśli
miałbym w jakikolwiek sposób podzielić rap, to byłby to podział
na dobry i słaby. Jeszcze jakiś czas temu w moim mniemaniu Ada
kwalifikowała się raczej do tej drugiej kategorii. Co się
zmieniło?
Chełmska raperka wypuściła swoje
#hot16challenge, co w moich oczach zmieniło jej wizerunek o 180o. Zakochałem się. Jeszcze przed obejrzeniem video. Kobiecość, sensualność i treść. Tak bym określił wrażenia,
gdybym musiał się ograniczyć tylko do trzech słów. Na szczęście
nie muszę...
"A.Wraca późno" to nie jest
przypadkowy zlepek pojedynczych numerów, od początku do końca
słychać jaki był koncept. Najnowsza płyta Ady to jeden wielki
hymn pochwalny dla sztuki i jej niezależności. Rap o rapie? Nie!
Liźnięta przez ogień, porusza się tu swobodnie po wszelkich
kanonach sztuki, co krok stawiając tezę, że owe kanony nie
istnieją, a artysta sam stawia swoje granice. Całość uzupełniają
skity, które wprowadzają nas w klimatyczny świat raperki,
zamykając oczy bardzo łatwo wyobrazić sobie kolejne obrazy, własne
teledyski do utworów. Trochę boli fakt, że najlepsze numery
zostały wypuszczone jako single, a na dokładkę zostało tak na
prawdę nie wiele, ale do rzeczy.
Treść tej płyty aż krzyczy do
słuchacza – "To jest moje, to jest dobre!". I mimo
niedociągnięć, ma rację. Czasem można odnieść wrażenie, że
artystyczny manifest Ady utopił się we własnym sosie, że kolejne
odniesienia do obrazów, muzyki czy tekstów, to tylko powierzchowne
dotknięcie skorupy, której zawartość średnio ma znaczenie.
Jednak to podejście zwyczajnie mnie ujęło.
Mimo bitów w różnych klimatach,
klamra konceptu ciągle jest gdzieś widoczna, a granica całości
nie zostaje zatarta. Od ociekającego seksualnością i intymnością
"Mirażu", do mocno prywatnego "Autoportretu". Za
produkcję odpowiedzialni są: Markuszynsky, ZeroJeden, Łukasz K., Jimmy Kiss,
Zdolny i NoTime, każdy z nich wywiązał się z zadania idealnie.
Dawno nie słyszałem tak różnych, a jednak tak ze sobą spójnych
podkładów. Wszystkie zawierają jakiś trudny do wychwycenia wspólny pierwiastek.
Całe szczęście gości jest niewielu,
a każdy dobrze się wpasowuje. W trochę agresywniejszym numerze
"Bohema 91" uświadczymy Wichera i Smooth Poet'a, którzy
zostawili zwyczajnie fajne zwrotki. Oddzielne zdanie oddam
Igrekzetowi, bez którego "Miraż" nie byłby tak dobrym
utworem...dosłownie? Dosłownie...
"A.Wraca późno" to nie jest
płyta idealna, ale ocieka klimatem w sposób niepozwalający
doszukiwać się większych błędów, dlatego też nie będę tego
robił na siłę i następnym razem siadając w kawiarni w głowie
będzie mi śpiewać Rudowłosa Artystka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz