sobota, 1 lutego 2014

Sokół i Marysia Starosta - Czarna Biała Magia - RECENZJA

Sokoła chyba nie trzeba przedstawiać. Liryczny narrator posiadający najniższy głos w Polskim rapie zaraz obok Jimsona i Fokusa. Charakterystyczne powolne flow, praktycznie melorecytacja i teksty brutalnie opisujące rzeczywistość. W połączeniu z miękkim wokalem Marysi można odnieść wrażenie, że jest to mezalians. Nic bardziej mylnego! Udowodniła to ich pierwsza wspólna płyta "Czysta Brudna Prawda", dla wielu już teraz jest klasykiem, nie dla mnie, ale sentyment do niej pozostaje.

Jeszcze słów kilka na temat CBP. Była to zupełna nowość, okazało się, że pomimo nie największej promocji krążek znalazł swoją niszę. Kwestią czasu była kontynuacja pomysłu. Tutaj zaczynają się schody. Założyciel Prosto postanowił wybrać ciekawą drogę promocji, mianowicie jej brak. Co jakiś czas zasypywał nas długimi postami na fejsie o tym, jaka ta płyta będzie niszowa, nie dla wszystkich i jak bardzo artystycznie podchodzą do niej jej twórcy.

Nie kwestionuję autentyczności Sokoła, raczej oskarżam go o lekką hipokryzję. Po bardzo dobrym przyjęciu pierwszego krążka, rzeczą pewną była dobra sprzedaż kolejnego. Fani czekali, czekali i się doczekali. Czego?



Ci którzy liczyli na kontynuację "Czystej Brudnej Prawdy" mocno się rozczarują. Praktycznie w każdej recenzji znajdziemy nawiązanie do filmów Smarzowskiego. Chciałem tego uniknąć, ale po przesłuchaniu płyty jest to niemożliwe. Ciężki klimat ciężkich opowieści Sokoła zdecydowanie nie jest dla każdego. Jest mocno, wulgarnie, dosadnie. Tak jak miało być.

Zapowiadana jako całkowicie nowa jakość "Czarna Biała Magia" rozczarowuję. To kumulacja brudnego stylu i mrocznej tematyki Sokoła. To wszystko już było, jak nie przy którymś WWO, to przy TPWC. Nie ujmuję to jakości płyty, Wojtek jest w formie tekstowej, bo flow ma praktycznie to samo, co 10 lat temu, a w towarzystwie bitów od producentów światowej klasy jak Dj Premier czy Space Drumma, odnajduję się świetnie. Kluczem przy selekcji bitów prawdopodobnie były dwa słowa: off i minimalizm. Pod względem produkcji brzmi genialnie!

Wróćmy do drugiego członu składu. Na tej płycie Marysia odeszła trochę w cień, co bardzo jej służy. W większych dawkach często bywała męcząca, a kiedy zaśpiewa refren czy doda smaczek, od czasu do czasu dodając dłuższą partię brzmi wyśmienicie.

Trzeba jednak wspomnieć o wadach. Płyta jest odrobinę za długa, nie jest to pozycja na raz. Po godzinie i dziesięciu minutach Magii, można odnieść wrażenie zlania się historii w jedną całość. Nie sądzę, żeby taki był zamysł. Momentami słychać, że płyta była robiona na szybko i nie ma już tej chemii pomiędzy artystami, ale są to zarzuty, przynajmniej tak mi się wydaję, na wyrost, takie, by tylko przyczepić się do Sokoła.

W pigułce. Płyta zupełnie inna klimatycznie od poprzedniej, mroczniejsza. Moim zdaniem gorsza i mniej dopracowana, ale cały czas trzyma porządny poziom i dobrze się jej słucha.

7+/10








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz