piątek, 3 stycznia 2014

Eripe x Quebonafide - Płyta Roku - RECENZJA

Przewrotny tytuł, mała promocja, wielkie oczekiwania i dwóch świetnych zawodników z podziemia. To nie mogło się nie udać. Jeśli Quebo zajarałem się przy okazji "Eklektyki", to Eripe znałem raczej bardzo powierzchownie. Obu panów razem słyszałem tylko na numerze z tejże płyty – "Avengers". Już tam było słychać niesamowitą chemię pomiędzy oboma raperami.

Ich wspólny projekt to zdecydowanie "Płyta Roku", ale czy można nazwać ją tak samo, tylko bez cudzysłowu? Już na samym początku zgaszę, tak przecież gorące, oczekiwania. Nie jest to płyta roku, jednak w niczym jej to nie umniejsza. Przecież staje w szranki z nowym Rasmentalismem, który ciężko porównać (nie z powodu poziomów, tylko raczej różnicy charakterów) z krótkim projektem aktualnych bożyszczy podziemia.

Krótkim, bo materiał trwa zaledwie pół godziny. Jest to jednak płyta, którą można określić znanym hasłem "Nie ilość, a jakość". Nie licząc Outra i Intra na płycie znajdziemy tylko 9 kawałków. Może i tylko, ale tym razem nie miałem wrażenia robienia czegoś na siłę. Każdy kawałek idealnie wpasowuje się w klimat projektu, a obaj raperzy świetnie się uzupełniają. Moim zdaniem słychać małą różnice poziomów między nimi, ale jest to raczej tylko i wyłącznie rzecz prywatnych gustów i podpasowania stylu, a nie umiejętności.



Skoro już przy tym jesteśmy. Słuchacze zostaną nakarmieni wszystkim, czego mogli wymagać i się spodziewać. Przyśpieszenia, momenty podśpiewywane (które w wykonaniu Kuby wychodzą coraz lepiej!), hash tagi itp. i nie są to zabiegi stylistyczne wprowadzane na siłę, jak ostatnio bardzo często można usłyszeć, bo modnie. Czuć, że obaj raperzy czują się w nowoszkolnym sosie jak w domu. Zamiast się rozpisywać niech za idealny przykład posłuży przyśpieszenie Quebonafide z numeru "Prowo" i z drugiej strony wers Eripe: "Kręce chujowo, ale biegam szybko #Uwe Bolt", z "Breaking Bad"

Tytuły, to jest materiał na oddzielny akapit. Jak pisałem już w recenzji "Eklektyki", najbardziej podeszły mi numery "tematyczne". Tak jest i tym razem. Myślałem, że pomysł może szybko się wyczerpać. Wcale tak nie jest! Na "Płycie Roku" mam dwóch faworytów, są to, jako fan, "Breaking Bad" i "Panczeon". Cała reszta nie odstaję, a nawet ma dużo momentów, którymi się wychyla.

Bardzo dobrze, że nie uświadczymy żadnych rapujących ani śpiewających gości. Gospodarze mają wystarczająco mało czasu by błyszczeć na bitach. Jeśli już o tym wspomniałem warto nadmienić, że produkcją zajęli się tacy gracze jak: Szur, Adamo, Fuso, Lanek, SoDrumatic i NoTime. Pierwszoligowe ksywki przemieszane z mniej znanymi producentami okazały się strzałem w dziesiątkę. Słychać róznicę pomiędzy oddzielnymi produkcjami, ale mimo wszystko są utrzymane w podobnej konwencji, co wychodzi na plus w tak krótkim projekcie. Znowu muszę nadmienić, że moim faworytem i na tej płaszczyźnie jest "Breaking Bad", gdzie świetnie został wykorzystany główny motyw z serialu.

Szkoda, że przez celowy zabieg (wydanie "Płyty Roku" w Sylwestra) projekt zostanie pominięty przez wiele podsumowań, bo na to nie zasługuje, wręcz przeciwnie. Pokazuje ciągły progres podziemia i nowych graczy i udowadnia, że granica pomiędzy głównym nurtem, a podziemiem nie istnieje w dobie internetu i czasach, gdy każdy randomowy Zbuku może wydać legal.


8/10





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz