czwartek, 4 lipca 2013

Ten Typ Mes i Lepsze Żbiki - RECENZJA

"Alkopoligamia – głupie imię na spółke-córke"

Ten wstęp piszę jescze przed przełuchaniem płyty. Od Typa zawsze mam większe oczekiwiania niż wobec całej reszty sceny, jest to spowodowane tym, że uważam Piotrka za najlepszego rapera w Polszy. Przymykam oko na jego niezdrową fascynację Bukowskim, na to, że mógłby być nazwany pierwszym hipstero-snobem w histori rapu/świata, na jego, czasami śmieszne, wymanierowanie - w głosie i ogólnie. Dla mnie jest najlepszy i kropka. Ktoś taki nie może puścić w miasto pierwszej lepszej płyty...więc jak jest z Lepszymi Żbikami?

"Tam na dnie, czekają na mój słaby ruch"

"Alkopoligamia 2013" – ten singiel zrobił z głowy liryczny wietnam, gdy w pierwszych sekundach wchodzi gwizdanie to aż mnie przechodzą ciary. Jednak jak to się mówi im dalej tym gorzej, tak też było z kolejnymi singlami. "Na dnie" - Stasiak, Małolat, Tomson i Ten Typ. Cokolwiek dziwne połączenie, nie sprawdziło się. Dostajemy kolejny kawałek, który jest dobrym treściowo, średnim bitowo, kawałkiem jakich jest naprawdę milion. Kolejnym dziwnym potworkiem jest kobieta o jakże polskim imieniu "Urszula", bo o niej mowa, w zestawie z teledyskiem robi wrażenie. Idealnie wykorzystany koncept one shot'a. Nie jest to może poziom "Who Dat" J. Cole'a, jednak jest bardzo, bardzo dobrze. Ale słuchając samego audio brzmi to jak sklejka innych kawałków, story-tellingów, o pannach. Dodając do tego irytującego wokalistę i zbyt dużą, zbyt Głośną (he he pozdro dla kumatych) ilość talk-box'u jest to dla mnie dobra, jednak niepowalająca mieszanka.




"Bob Air, co za bit"

Kwestia podkładów, nimi zajął się sam Ten Typ i Szogun. Czytając samo pierwsze zdanie można odnieść wrażenie, że strona producencka to rozpierdol. Niestety, nic bardziej mylnego. Na plus wyjawiły mi się w sumie numery: "Prawda", "Alkopoligamia 2013", "Tam mnie znajdą"i tyle. Wyżej wspomnianych ciar doświadczyłem tylko w pierwszym numerze na płycie. Cała reszta jest (ZNOWU!) po prostu porządnie brzmiącą, jednak łatwą do zapomnienia mieszanką. Mocna elektronika z pierwszego singla (stety czy niestety), nie ima się w ogóle reszty albumu. Mnie najbardziej irytowała jej prostota i funkowe (?) "plumkanie", które wybitnie mi nie podeszło.

Lepsze Żbiki i Ten Typ Mes

Co do samych Lepszych Żbików, nie są dla mnie wielkim materiałem do jarania. Jedynymi, którymi się zainteresowałem to Hade i Kuba Knap. Obaj już z wyrobioną stylówą (kurwa, jak ja nie lubię tego słowa :/), charakterem i pewnością siebie. Średni Lj Karmel wypadł bardzo fajnie w numerze, w którym Mes dał mu 3 zwrotki, gdzie sam zaśpiewał świetny refren i zajął się produkcją. W sumie tyle do powiedzenia w tym temacie. Reszta gości wypadła...normalnie, nie ma się do czego przyczepić, jednak nie ma też czego za bardzo chwalić. Najlepiej chyba Pysk.

"Jedyne czego możesz być pewien to rozczarowań"

Czytając tą recenzje można pomyśleć, że płyta jest słaba. NIE! Jest po prostu słaba jak na Mesa. Nie ma na niej rozpierdolu w stylu "Jak to?!" z Zamachu, "Otwarcia" czy "Studio, scena..." z Kandydatów, czy chociażby "Wjaaazdu". Ja jestem zawiedziony jednak płyta sama w sobie nie jest zła, jest grubo powyżej średniej, jednak nie aż tyle, ile się spodziewałem.

7/10







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz