Jakiś czas temu miejsce miała gala
rozdania "Fryderyków", nie będę tu wiele wspominał o
nominacjach albo zwycięzcach. Skupiam się głównie na kategorii
najlepszego albumu HH, czyli dość długo nieobecnej, a teoretycznie
dla mnie, jako obserwatora środowiska, najważniejszej. Wygrał
O.S.T.R., moje zdanie w tej sprawie pokrywa się prawie idealnie z
tekstem opublikowanym na CGM, więc zwyczajnie zachęcam do
zapoznania się.
Chciałbym wspomnieć raczej o jednym z
występów na gali rozdania nagród. Wydaję mi się, że większość
raperów, którzy graliby przed publiką niezwiązaną ze
środowiskiem, chcieliby zagrać jakieś niestandardowe numery,
pokazać się od innej strony, niż ta z którą są zwykle
kojarzeni. Niestety "kompleks rapera" wśród naszych
rodzimych nawijaczy jest jeszcze bardzo mocno eksploatowany.
Niestety? Moim zdaniem, gdy ktoś na starcie wyścigu uważa się za
gorszego od konkurentów, to po chuj bierze w nim udział.