Sokoła chyba nie trzeba przedstawiać.
Liryczny narrator posiadający najniższy głos w Polskim rapie zaraz
obok Jimsona i Fokusa. Charakterystyczne powolne flow, praktycznie
melorecytacja i teksty brutalnie opisujące rzeczywistość. W
połączeniu z miękkim wokalem Marysi można odnieść wrażenie, że
jest to mezalians. Nic bardziej mylnego! Udowodniła to ich pierwsza
wspólna płyta "Czysta Brudna Prawda", dla wielu już
teraz jest klasykiem, nie dla mnie, ale sentyment do niej pozostaje.
Jeszcze słów kilka na
temat CBP. Była to zupełna nowość, okazało się, że pomimo nie
największej promocji krążek znalazł swoją niszę. Kwestią czasu
była kontynuacja pomysłu. Tutaj zaczynają się schody. Założyciel
Prosto postanowił wybrać ciekawą drogę promocji, mianowicie jej
brak. Co jakiś czas zasypywał nas długimi postami na fejsie o tym,
jaka ta płyta będzie niszowa, nie dla wszystkich i jak bardzo
artystycznie podchodzą do niej jej twórcy.
Nie kwestionuję
autentyczności Sokoła, raczej oskarżam go o lekką hipokryzję. Po
bardzo dobrym przyjęciu pierwszego krążka, rzeczą pewną była
dobra sprzedaż kolejnego. Fani czekali, czekali i się doczekali.
Czego?
Ci którzy liczyli na
kontynuację "Czystej Brudnej Prawdy" mocno się
rozczarują. Praktycznie w każdej recenzji znajdziemy nawiązanie do
filmów Smarzowskiego. Chciałem tego uniknąć, ale po przesłuchaniu
płyty jest to niemożliwe. Ciężki klimat ciężkich opowieści
Sokoła zdecydowanie nie jest dla każdego. Jest mocno, wulgarnie,
dosadnie. Tak jak miało być.
Zapowiadana jako całkowicie
nowa jakość "Czarna Biała Magia" rozczarowuję. To
kumulacja brudnego stylu i mrocznej tematyki Sokoła. To wszystko już
było, jak nie przy którymś WWO, to przy TPWC. Nie ujmuję to
jakości płyty, Wojtek jest w formie tekstowej, bo flow ma
praktycznie to samo, co 10 lat temu, a w towarzystwie bitów od
producentów światowej klasy jak Dj Premier czy Space Drumma,
odnajduję się świetnie. Kluczem przy selekcji bitów prawdopodobnie
były dwa słowa: off i minimalizm. Pod względem produkcji brzmi
genialnie!
Wróćmy do drugiego członu
składu. Na tej płycie Marysia odeszła trochę w cień, co bardzo
jej służy. W większych dawkach często bywała męcząca, a kiedy
zaśpiewa refren czy doda smaczek, od czasu do czasu dodając dłuższą
partię brzmi wyśmienicie.
Trzeba jednak wspomnieć o
wadach. Płyta jest odrobinę za długa, nie jest to pozycja na raz.
Po godzinie i dziesięciu minutach Magii, można odnieść wrażenie
zlania się historii w jedną całość. Nie sądzę, żeby taki był
zamysł. Momentami słychać, że płyta była robiona na szybko i nie
ma już tej chemii pomiędzy artystami, ale są to zarzuty,
przynajmniej tak mi się wydaję, na wyrost, takie, by tylko przyczepić się do
Sokoła.
W pigułce. Płyta zupełnie
inna klimatycznie od poprzedniej, mroczniejsza. Moim zdaniem gorsza i
mniej dopracowana, ale cały czas trzyma porządny poziom i dobrze się jej słucha.
7+/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz