Przewrotny tytuł, mała promocja,
wielkie oczekiwania i dwóch świetnych zawodników z podziemia. To
nie mogło się nie udać. Jeśli Quebo zajarałem się przy okazji
"Eklektyki", to Eripe znałem raczej bardzo powierzchownie.
Obu panów razem słyszałem tylko na numerze z tejże płyty –
"Avengers". Już tam było słychać niesamowitą chemię
pomiędzy oboma raperami.
Ich wspólny projekt to zdecydowanie
"Płyta Roku", ale czy można nazwać ją tak samo, tylko
bez cudzysłowu? Już na samym początku zgaszę, tak przecież
gorące, oczekiwania. Nie jest to płyta roku, jednak w niczym jej to
nie umniejsza. Przecież staje w szranki z nowym Rasmentalismem,
który ciężko porównać (nie z powodu poziomów, tylko raczej
różnicy charakterów) z krótkim projektem aktualnych bożyszczy
podziemia.
Krótkim, bo materiał trwa zaledwie
pół godziny. Jest to jednak płyta, którą można określić
znanym hasłem "Nie ilość, a jakość". Nie licząc Outra
i Intra na płycie znajdziemy tylko 9 kawałków. Może i tylko, ale
tym razem nie miałem wrażenia robienia czegoś na siłę. Każdy
kawałek idealnie wpasowuje się w klimat projektu, a obaj raperzy
świetnie się uzupełniają. Moim zdaniem słychać małą różnice
poziomów między nimi, ale jest to raczej tylko i wyłącznie rzecz
prywatnych gustów i podpasowania stylu, a nie umiejętności.
Skoro już przy tym jesteśmy.
Słuchacze zostaną nakarmieni wszystkim, czego mogli wymagać i się
spodziewać. Przyśpieszenia, momenty podśpiewywane (które w
wykonaniu Kuby wychodzą coraz lepiej!), hash tagi itp. i nie są to
zabiegi stylistyczne wprowadzane na siłę, jak ostatnio bardzo często
można usłyszeć, bo modnie. Czuć, że obaj raperzy czują się w
nowoszkolnym sosie jak w domu. Zamiast się rozpisywać niech za
idealny przykład posłuży przyśpieszenie Quebonafide z numeru
"Prowo" i z drugiej strony wers Eripe: "Kręce
chujowo, ale biegam szybko #Uwe Bolt", z "Breaking Bad"
Tytuły, to jest materiał na oddzielny
akapit. Jak pisałem już w recenzji "Eklektyki",
najbardziej podeszły mi numery "tematyczne". Tak jest i
tym razem. Myślałem, że pomysł może szybko się wyczerpać. Wcale tak
nie jest! Na "Płycie Roku" mam dwóch faworytów, są to,
jako fan, "Breaking Bad" i "Panczeon". Cała
reszta nie odstaję, a nawet ma dużo momentów, którymi się
wychyla.
Bardzo dobrze, że nie uświadczymy
żadnych rapujących ani śpiewających gości. Gospodarze mają
wystarczająco mało czasu by błyszczeć na bitach. Jeśli już o
tym wspomniałem warto nadmienić, że produkcją zajęli się tacy
gracze jak: Szur, Adamo, Fuso, Lanek, SoDrumatic i NoTime.
Pierwszoligowe ksywki przemieszane z mniej znanymi producentami
okazały się strzałem w dziesiątkę. Słychać róznicę pomiędzy
oddzielnymi produkcjami, ale mimo wszystko są utrzymane w podobnej
konwencji, co wychodzi na plus w tak krótkim projekcie. Znowu muszę
nadmienić, że moim faworytem i na tej płaszczyźnie jest "Breaking
Bad", gdzie świetnie został wykorzystany główny motyw z
serialu.
Szkoda, że przez celowy zabieg
(wydanie "Płyty Roku" w Sylwestra) projekt zostanie
pominięty przez wiele podsumowań, bo na to nie zasługuje, wręcz przeciwnie. Pokazuje
ciągły progres podziemia i nowych graczy i udowadnia, że granica
pomiędzy głównym nurtem, a podziemiem nie istnieje w dobie internetu i czasach, gdy każdy randomowy Zbuku może wydać legal.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz