Rasa pierwszy raz usłyszałem na moim
prywatnym klasyku – "Materiał Producencki" Quiza. Były
to czasy, gdy inni widzieli w nim głównie xero Pezeta z potencjałem
tekstowym, ja widziałem go na każdej płaszczyźnie. Zajarałem się
nim strasznie, co doprowadziło mnie oczywiście do Rasmentalismu.
Kieruje nas to oczywiście do drugiej połówki składu.
Ment, który odpowiada za warstwę
muzyczną nie zawsze zachwycał, jak to robi dzisiaj. Jego pierwsze
produkcje to cięcie maksymalnie przeruchanych i oczywistych sampli.
Kolejnym jego krokiem były bity w stylu "Dużych Rzeczy"
czyli wspólnego albumu duetu razem z Weną – niektórzy mówili,
że to niesamowite aranże, inni, że to zwyczajna kakafonia. Ja
byłem gdzieś pomiędzy.
Zawsze jednak zachwycałem się
niesamowicie maksymalnie wyluzowaną stylówką Rasa. Jego olewczy
rap i maniera trafiały do mnie w stu procentach. Była to zwyczajnie
dobra muzyka. Nie przypadkowo użyłem tych słów, bo następnymi
etapami był ledwo ponadprzeciętny "Hotel Trzygwiazdkowy"
i sporo lepszy "Dobra muzyka i ładne życie". Jakiś czas
później, Ras nagrał EP razem Dj Tortem. Była to zwyczajnie jego
kwintesencja. "MAUi WOW!E EP" była praktycznie idealna pod
każdym względem.
Od jakiegoś czasu ukazywały się
kolejne single z nowej płyty Rasmentalismu, nie zwracałem na nie
większej uwagi, nie wiem czy z braku czasu czy ochoty, ale w każdym
bądź razie – nie sprawdzałem. Jeśli ktoś przesłuchał już
"Za młodzi na Heroda" domyśla się jaką bombą musiało
to być dla mnie.
Zbliżamy się powoli do tematu
właściwego. Krążek był dla mnie całkowitym zaskoczeniem, już
po pierwszym przesłuchaniu pewny byłem, że to płyta roku i nie
sądzę, żeby cokolwiek miało zdetronizować, nomen omen, Heroda.
Na nowej płycie słychać niesamowitą
chemię pomiędzy artystami, Ras to jest ten sam gość, który
rymował "Nie słyszę co mówisz mi" tylko, że pomnożony
razy dziesięć, co nie dziwi, bo już na projekcie z Tortem było go
słychać i robił prawie tak samo dobre wrażenie. Z drugiej strony
strasznie zdziwił mnie progres Mentosa. Wcześniej moja opinia na
jego temat była bardzo sprzeczna, a teraz? Jeśli ktokolwiek mówi,
że na samplach osiągnięto wszystko, co się dało i ta era się
kończy, pokaż mu jego produkcję. Dla mnie jest to praktycznie nowa
jakość wśród samplowanych bitów!
Płyta jest praktycznie idealna. Za
mały minus uznać można występy gościnne. Na featach swoje
zwrotki położyli: Małpa, Spinacz, Ment (tak, producent płyty),
VNM i Eldoka. Dobrze zaprezentowali się trzej pierwsi wymienieni
panowie. Małpa, troszkę odstaję, ale jest to poziom cały czas
bardzo dobry. Spinache, dał fajną, spokojną zwroteczkę, w tym
samym kawałku swoją pierwszą w karierze zwrotkę nawinął Ment. O
dziwo da się tego słuchać (bardzo fajny followup do WFD) co więcej
brzmi bardzo fajnie i idealnie wpasowuje się w lekko bekowy klimat
kawałka "Gdzie jest M?". Z gorszej strony pokazali się
Venom i Eldo. Pierwszy z wymienionych oprócz flow, ostatnio nie ma
czym się pochwalić. Kolejna szesnastka zwyczajnie o tym samym, do
wyrzygania #VNM. Po długiej nieobecności na projektach Leszek nie
specjalnie ewoluował, jego zwrotka, niezła lirycznie, jednak
zupełnie nie wpasowuje się w klimat numeru, chociaż mimo tego jest
to jeden z bardziej przekatowanych przeze mnie z całej płyty.
Co tu więcej mówić? Płytę można
łatwo określić parafrazując tytuł ich poprzedniej, jest to
"Bardzo dobra muzyka i perfekcyjna nawijka o ładym życiu".
Jak już wspomniałem, dla mnie płyta roku, która już teraz
wpisała się na miejsce moich prywatnych klasyków. Problem pojawi
się przy następnej płycie Rasmentalismu, gdy będą musieli
przeskoczyć, już tak bardzo wysoko, zawieszoną poprzeczkę.
Bez wyrzutów sumienia – 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz