"Mój kraj idzie w
przód, ale z małą obsuwą..."
Tymi słowami rozpoczyna się nowy
album reprezentanta Smagalaz. Idealne podsumowanie naszej rodzimej
sceny. W czasach, gdy większość graczy próbuje ślepo podążać za
trendami zza oceanu, Abel robi coś swojego, coś co ciężko
zaszufladkować. Po dwóch płytach i dwóch mixtape'ach razem z Dj
Pete i Mopsem nadszedł czas na materiał solowy. Na którym
oczywiście nie zabraknie obu wcześniej wymienionych panów.
W kwestii pobieżnego przypomnienia,
kim byli Sarmaci? Z jednej strony waleczna i odważna szlachta, z
drugiej uważana za wiecznie pijaną gromadkę, która jedyne co
robi, to zabawa i blokowanie kolejnych ustaw. Abel razem z najnowszą
płytą tytułuje się jako "Ostatni Sarmata". Myślę, że
to miano bardzo dobrze pasuje do tego co zrobił na krążku.
"Wtedy strażak
zmienił się w rapera..."
Cofnijmy się o parę lat. Grupka
znajomych jedzie na koncert Tedego, którego supportuje ekipa
praktycznie im nie znana. Nazwa nic nikomu nikomu nie mówi, a po
wyjściu na scenę zachowują się jak głupki. Percepcja chłopaków
ze Słubic zmienia się jednak zaraz po pierwszym zagranym numerze.
Po wyjściu jedyne o czym myślałem to sprawdzenie ich materiału.
Tak zostałem fanem Smagalaz i ich "Eintopf Mixtape".
Piękna to historia zaczynająca się
od składanek Junołmi przez nagrywkę na kradzionych bitach Bustha
czy Pitbulla, do kontraktu z Wielkie Joł. Od zawsze im kibicowałem,
być może z sentymentu, ale dużo do powiedzenia miał ciągły
progres wszystkich członków Smagalaz, ale skupmy się na Ablu.